Czasem najgłębszym aktem przywództwa nie jest decyzja – ale zatrzymanie się i świadomy oddech. W świecie pełnym kontroli, oczekiwań i tabel wyników, coraz więcej kobiet wybiera inny styl prowadzenia, oparty na obecności, empatii i wewnętrznej mocy. Ten artykuł to opowieść o liderce, która nie musi udawać, że jest kimś innym. To zaproszenie, by tworzyć nie tylko strategię, ale też klimat, który zostaje w ludziach na długo po tym, gdy znikną liczby. Przywództwo z oddechem to przyszłość. Gotowa?
Od zarządzania do przewodzenia z sercem. W klasycznym modelu zarządzania lider to ktoś, kto planuje, nadzoruje, wyznacza cele i rozlicza. A gdzie w tym wszystkim człowiek? Gdzie miejsce na emocje, zaufanie, relacje? Gdzie przestrzeń na błąd, wzrost, odkrycie własnej drogi? Coraz więcej kobiet odkrywa, że prawdziwe przywództwo nie polega na zarządzaniu ludźmi, ale na tworzeniu warunków, w których mogą rozwinąć skrzydła. Liderka nowej ery nie pilnuje kalendarza, ona czuje rytm zespołu. Nie krzyczy, nie naciska, nie kontroluje. Ona słucha, zaprasza i prowadzi. Daje przestrzeń na rozwój, zachęca do zadawania pytań i nie boi się odpowiedzi. Potrafi przyznać: „Nie wiem” i właśnie dlatego jest tak autentyczna. Bo siła nie oznacza krzyku. Czasem największą mocą jest cisza, w której dajesz komuś miejsce, by mógł się odezwać.
Przez lata uczono nas, że przywództwo to twarda gra. Liczby, procedury, dyscyplina. Że szefowa to ktoś, kto wymaga, rozlicza i nigdy nie okazuje słabości. Ale ta definicja pęka. I my, kobiety, rozbijamy ją każdego dnia, swoją obecnością i tym, że nie chcemy już być częścią systemu, który nie czuje. Bo my czujemy. I wiemy, że zarządzanie to nie to samo, co prowadzenie.
Zarządzanie to Excel, harmonogramy i checklista zadań. Przywództwo to emocje, wizja i wpływ. Kiedy prowadzisz z poziomu serca, tworzysz więcej niż strukturę, tworzysz kulturę. Ludzie nie tylko „pracują dla Ciebie”, oni zaczynają się angażować, utożsamiać z wizją, wnosić coś więcej niż obowiązek. Pracują z Tobą, a czasem nawet dla idei, którą razem niesiecie.
Moja znajoma Magda, właścicielka agencji kreatywnej, kiedyś była typową „kontrolującą liderką”. Wszystko musiało przechodzić przez jej ręce. Zespół robił swoje, ale nikt się nie uśmiechał. Atmosfera była napięta, rotacja wysoka. Pewnego dnia podczas urlopu po raz pierwszy naprawdę „odpuściła” i wróciła do firmy, która… działała lepiej bez niej. Zamiast poczuć złość, poczuła wolność. Od tego momentu zmieniła wszystko. Dziś mówi: „Nie zarządzam. Ufam. I dopiero teraz czuję, że jestem liderką.” Przewodzenie z sercem nie oznacza naiwności. Oznacza świadomy wybór miękkości jako mocy, empatii jako strategii i autentyczności jako przewagi konkurencyjnej.
Przywództwo jako lekcja oddechu
Wdech. Wydech. Rytm. Naturalny, żywy, płynący. Tym właśnie powinno być przywództwo. Nie spiętą strukturą z korporacyjnego schematu. Nie sztywne trzymanie się wytycznych. Tylko przepływem, stan, w którym decyzje, działania i relacje są autentyczne, żywe, dostosowane do rzeczywistości. W psychologii pojęcie „flow”, znane dzięki badaniom Mihály’ego Csíkszentmihályiego, oznacza stan maksymalnej koncentracji i zaangażowania. To moment, w którym człowiek traci poczucie czasu, bo tak bardzo jest „w tym, co robi”. W biznesie to może być moment, kiedy zespół działa jak jeden organizm. Kiedy projekt się „dzieje”, zamiast być „zarządzany”.Flow to miejsce, gdzie powstają innowacje, odważne pomysły i wyjątkowe strategie. W startupie technologicznym prowadzonym przez Monikę z Gdańska pojawiła się nowa zasada: raz w miesiącu cały zespół ma prawo spędzić 2 dni pracując nad dowolnym pomysłem – niekoniecznie związanym z bieżącym produktem. Efektem tego podejścia był… nowy moduł, który przyciągnął dużego inwestora. Jak mówi Monika: „Nie zaplanowałam tego. Po prostu dałam przestrzeń. To wystarczyło.”
Flow to nie chaos. To świadoma lekkość. To stan, kiedy przestajesz napinać wszystko do granic możliwości. I nagle zaczynasz działać skuteczniej. Bo Twoje przywództwo staje się częścią większego rytmu – życia, zespołu, świata. Organizacje, które potrafią działać w rytmie przepływu, szybciej się adaptują, podejmują odważniejsze decyzje i skuteczniej wprowadzają innowacje. Dlaczego? Bo zespół czuje, że może, że ma przestrzeń. Spójrz na Spotify, firma zbudowała swoją kulturę pracy na zaufaniu, autonomii i eksperymentowaniu. Zespoły mogą podejmować decyzje, testować, zmieniać kierunek. Tam naprawdę się oddycha.
Przestrzeń. Co to właściwie znaczy w praktyce?
Wiele osób utożsamia „przestrzeń” z chaosem. Tymczasem to jedno z najbardziej wymagających i odpowiedzialnych narzędzi liderki. Tworzenie przestrzeni nie oznacza braku ram – oznacza świadome poszerzanie granic, w których ludzie mogą się rozwijać, odkrywać, eksperymentować. Jak to wygląda? W relacjach z zespołem, dajesz im głos, słuchasz i pytasz, zanim ocenisz. W strategii, zostawiasz miejsce na intuicję, na „miękkie” czynniki, których nie widać w tabelkach. W komunikacji, nie mówisz, „bo tak trzeba”, tylko zapraszasz do dialogu. W emocjach, jesteś człowiekiem, nie robotem. I pozwalasz innym być ludźmi. Przestrzeń w biznesie to nie „róbcie, co chcecie”. To: „zaufajcie sobie i razem zbudujmy coś więcej niż tylko firmę”. Świat biznesu nie jest liniowy. Zmiany technologiczne, społeczne i emocjonalne zachodzą błyskawicznie. Dlatego strategia, która nie zostawia przestrzeni na elastyczność, staje się pułapką. Nowoczesna liderka, to nie kapitan statku płynącego prostą linią. To nawigatorka gotowa zmieniać kurs, kiedy pojawia się nowa fala. Jako liderki często boimy się emocji. „Co, jeśli ktoś zobaczy, że jestem zmęczona?”, „Co, jeśli się wzruszę?”, „Czy mogę powiedzieć, że coś mnie boli?” A przecież właśnie te momenty czynią Cię człowiekiem, a nie tylko funkcją. Przestrzeń emocjonalna to miejsce, gdzie możesz nie tylko myśleć i działać – ale też czuć. To tam pojawiają się empatia, motywacja, intuicja, zaufanie. I to one są paliwem długoterminowego sukcesu. Nie musisz „zamykać emocji na czas pracy”. Jesteś całością, nie tylko tytułem zawodowym. Przestrzeń to Twoja decyzja. Nie musisz o nią prosić. Możesz ją stworzyć. Przestrzeń to: wybór jakości ponad szybkość,, becność ponad pozycję, wpływ ponad władzę. Lwica, która prowadzi z przestrzenią, nie jest idealna. Jest obecna. Jest świadoma. Jest sobą. I właśnie dlatego zostawia po sobie coś więcej niż liczby – zostawia klimat, który zmienia ludzi.
„Jeśli musisz kogoś pilnować, żeby robił swoją robotę – to znaczy, że nie jesteś liderką, tylko strażniczką więzienną.” Efektywność to pytanie: „Czy zrobiliśmy to szybko i dobrze?” . Przywództwo to pytanie: „Czy to, co zrobiliśmy, ma znaczenie?”. Zarządzanie odpowiada na pytanie „Jak?”. Przywództwo pyta „Po co?”.
W dynamicznym świecie to właśnie to „po co” odróżnia liderki, które budują marki odporne na kryzysy od tych, które tylko reagują. Weźmy dwie firmy z tej samej branży. Obie mają świetny produkt. Obie mają zespół. Obie mają plan sprzedaży. Ale w jednej z nich pracownicy boją się mówić wprost. Nie czują się częścią całości. Mają wrażenie, że są „tylko trybikiem”. W drugiej, ludzie znają wspólną misję. Wiedzą, że ich praca coś zmienia. Czują się współtwórcami. Wiedzą, że ich głos się liczy. Pierwsza firma, jest zarządzana. Druga firma, jest prowadzona z intencją. Która z nich przetrwa burze? Która poradzi sobie, gdy trzeba będzie nagle zmienić kierunek? Która przyciągnie ludzi gotowych iść dalej, nie tylko „robić swoje”? Nie musisz mieć tytułu CEO.
Nie musisz mieć korporacyjnego budżetu. Każda z nas, która prowadzi ludzi, projekt, klienta, zespół czy własną markę osobistą, kształtuje kulturę. Codziennie. To, jak rozmawiasz. Jak reagujesz. Jak zarządzasz napięciem. Jak celebrujesz sukces. Jak przyjmujesz krytykę. Jak słuchasz. To wszystko tworzy kulturę – która albo buduje przyszłość, albo tylko utrzymuje teraźniejszość. Dlatego, efektywność nie wystarczy, jeśli nie idzie za nią głębia. Wynik nie wystarczy, jeśli nie towarzyszy mu sens. Plan nie wystarczy, jeśli nie wiesz, w jakiej atmosferze chcesz go realizować. Bo kultura nie jest „miłym dodatkiem”. Kultura to tlen. To właśnie ona zostaje, gdy milkną słowa.
To ona prowadzi ludzi dalej, kiedy Ty zrobisz krok w tył. Być może brzmi to paradoksalnie, ale wiele kobiet osiąga największe sukcesy wtedy, gdy przestają „zarządzać”, a zaczynają prowadzić. Przestają walczyć, by zasłużyć na swoje miejsce przy stole i po prostu siadają, z pełną świadomością swojej wartości. Przywództwo, to sztuka obecności. Nie musisz być wszędzie. Wystarczy, że jesteś naprawdę tam, gdzie jesteś. Nie musisz znać odpowiedzi na wszystko. Wystarczy, że wiesz, jak zadać dobre pytanie. Nie musisz być „idealną liderką”. Wystarczy, że jesteś sobą, autentyczną, żywą, odważną. Wielkie firmy często pytają: „Jak zbudować silną markę?” A prawdziwe pytanie brzmi: „Jaki klimat tworzysz wokół siebie?” To on przyciąga. To on buduje lojalność. To on zostaje – długo po tym, gdy znikną wyniki kwartalne i zmienią się zarządy. Jako liderka zostawiasz po sobie dziedzictwo. nie w dokumentach, tylko w ludziach. Czy czuli się widziani? Czy mogli się rozwijać? Czy mogli oddychać?
Firmy zatrudniają agencje brandingowe, inwestują miliony w kampanie wizerunkowe, tworzą slogany, które mają poruszać. Ale prawdziwa marka, ta, która zostaje w sercach ludzi, nie powstaje w dziale marketingu. Powstaje w codziennych relacjach. W atmosferze pracy. W tym, jak wygląda spotkanie o 8:30 rano. W tym, co dzieje się, gdy coś idzie nie tak.
Silna marka nie bierze się z billboardów
Silna marka bierze się z klimatu, jaki tworzysz wokół siebie jako liderka. Klimat to niewidzialna struktura, którą wszyscy czują. Nie zapiszesz go w strategii. Nie da się go w pełni zamknąć w schematach. A jednak to właśnie klimat decyduje o wszystkim, bo to suma energii, intencji, słów i niewypowiedzianych gestów, które krążą wokół Ciebie jako liderki. To, co naprawdę po Tobie zostanie, to, sposób, w jaki ktoś dzięki Tobie uwierzył w siebie, odwaga, którą ktoś odzyskał po Twojej rozmowie, lekkość, którą wniosłaś swoją obecnością, standardy, które zainspirowałaś, nawet jeśli nikt Cię nie prosił o wzór. Są liderki, które budują imperia. I są liderki, które budują… coś znacznie trwalszego.
W świecie biznesu, w którym wszystko można zmierzyć – zasięg, ROI, konwersję, wzrost procentowy – jest coś, czego zmierzyć się nie da, ale co zostaje najdłużej. To Twój ślad. Twoje dziedzictwo. Nie chodzi o to, co wpiszesz w strategii. Nie o to, ile celów osiągniesz w pierwszym kwartale. Chodzi o to, jaką atmosferę tworzysz. Jak się przy Tobie pracuje. Jak się ludzie przy Tobie czują. Nie każdy zespół będzie działać idealnie. Nie każda decyzja będzie trafiona. Nie każdy projekt zakończy się sukcesem. I to w porządku. Ale ważne jest, co zostaje po Tobie w ludziach. Czy czuli się przy Tobie ważni? Czy się rozwijali? Czy byli sobą? Prawdziwe dziedzictwo liderki to, świadomość wpływu i odpowiedzialność za ten wpływ, gotowość, by zrezygnować z ego na rzecz relacji, otwartość, która nie boi się zmiany zdania, serce włożone w to, co niewidoczne w KPI, odwaga, by tworzyć firmę taką, jakiej same chciałybyśmy być częścią.
„Jej głos był cichy, ale świat milczał, kiedy mówiła.” Bo prawdziwe przywództwo nie zawsze krzyczy. Czasem po prostu… jest”
Liderka przyszłości nie jest hybrydą mężczyzny i maszyny. Jest kobietą. W pełnym tego słowa znaczeniu. I właśnie dlatego świat jej potrzebuje bardziej niż kiedykolwiek.
Marta Wolańska

Mentorka strategiczna, była CEO, trenerka biznesu i ekspertka transformacji osobistej i organizacyjnej. Od lat pracuje z tymi, którzy przewodzą. Z liderami, którzy mają już wszystko… oprócz przestrzeni, by naprawdę być sobą. Przez ponad 15 lat zarządzała firmami tam, gdzie stawka była wysoka, od sektora finansowego, przez energetykę, po komunikację największych instytucji w kraju. Była CEO Pekao Leasing, Synergia, Dyrektorem Komunikacji i doradcą ds. marketingu i komunikacji oraz Konsulem Generalnym w Los Angeles. Współpracuje z dr Christiną Tracy Stein.
Tworzyła strategie, wdrażała transformacje technologiczne i prowadziła zespoły przez złożone procesy zmiany. Dziś łączy swoje doświadczenie zarządcze z psychologią kliniczną, coachingiem, praktyką pracy z ciałem i tożsamością. Ukończyła prawo (UW), zarządzanie (SGH), kończy psychologię kliniczną (WSB). Jest certyfikowaną trenerką Brian Tracy International (Master Class), life & career coachem i konsultantką MaxieDISC. Mentorka programu „Biznes w Kobiecych Rękach” w „Sieci Przedsiębiorczych Kobiet” oraz Ambasadorka Mazowsza w Izbie Gospodarczej Kobiet – Polish Woman Chamber of Commerce.
Prowadzi procesy indywidualne, mentoringi i coachingi, warsztaty i programy rozwojowe dla kobiet-liderek i liderów, którzy są gotowi działać z poziomu odwagi, nie z obowiązku. Z poziomu tożsamości, nie oczekiwań. Z miejsca, w którym moc spotyka się z prawdą.
Współautorka książek „Potęga samodoskonalenia” (z Brianem Tracy) i „Wibracje Sukcesu”, prelegentka wydarzeń „Pełna Moc Możliwości” Jacka Walkiewicza, Europejski Kongres Gospodarczy. Jej teksty ukazywały się m.in. w „Rzeczpospolitej”,„Polish Market” i „Twoim Stylu”.