Kolor to moje malarskie credo. Martyna Kliszewska o pasji, emocjach i nieustającej inspiracji naturą

Date:

Share post:

Martyna Kliszewska – aktorka i malarka, dla której sztuka jest nie tylko sposobem wyrażania siebie, ale również przestrzenią do refleksji i emocjonalnych podróży. W rozmowie opowiada o swojej najnowszej wystawie ARS BOTANICA, fascynacji florą, sile koloru oraz o tym, jak malarstwo i aktorstwo uzupełniają się w jej życiu. Jakie emocje towarzyszyły jej przy tworzeniu obrazów? Co sprawia, że natura wciąż inspiruje artystów? I jakie marzenia skrywa prywatnie? Zapraszamy do lektury wyjątkowego wywiadu.

Jakie emocje i refleksje towarzyszyły Ci podczas tworzenia obrazów na wystawę ARS BOTANICA?

W tym roku mija 10 lat od mojego galeryjnego debiutu, który miał miejsce w warszawskiej  Galerii Kuratorium. Od tamtego czasu prezentowałam swoje obrazy w różnych miastach w Polsce, miałam indywidualną wystawę w galerii sztuki w Londynie, moje prace pokazano w Mediolanie, na Międzynarodowych Targach Sztuki w Brukseli, w galeriach w Madrycie i w Monaco, oczywiście również w Warszawie, na przykład w Galerii ToTuArt czy w Galerii TA3 podczas warszawskiej Nocy Muzeów, więc praca nad obecną ekspozycją prowokowała mnie trochę do podsumowań i wspomnień ale postanowiłam nie poddawać się takim nastrojom i zaprezentować najnowsze obrazy, w tym tegoroczny cykl malarski Dziennik Kwiatowy.

Wystawa ARS BOTANICA przenosi widzów w świat flory pełen koloru i ekspresji. Co sprawia, że natura, a zwłaszcza flora, jest dla Ciebie i wielu innych artystów tak niewyczerpanym źródłem inspiracji?

Jej piękno. Nieposkromiona dzikość, żywiołowość przy jednoczesnej nieskończoności kolorów i kształtów. Wiem, trochę trąci to banałem ale to właśnie zachwyt człowieka nad naturą tłumaczy nieodpartą chęć zapisania na obrazie wrażeń, emocji jakie wywołuje przyroda. Temat kwiatów jest obecny w historii sztuki od zawsze ale jak widać wciąż inspiruje artystów, bo choć pozostaje niezmienny to jednak czasy, w których przychodzi nam żyć pozwalają na jego nowe interpretacje, nowe konteksty. Wciąż także odkrywamy gatunki roślin, chociażby te egzotyczne, zupełnie inne od kwiatów spotykanych u nas.

W swoich pracach łączysz emocjonalny zapis doświadczeń z wyszukaną materią malarską i ciekawymi rozwiązaniami formalnymi. Czy mogłabyś opowiedzieć o technikach lub eksperymentach, które szczególnie wyróżniają tę wystawę?

Kocham kolor. Wybitny polski artysta malarz Jan Cybis powtarzał często studentom ASP „ nie opowiadać, działać kolorem”. I to jest moje malarskie credo. Złożoność barw, subtelność ich wzajemnych oddziaływań, budowanie napięć za pomocą koloru jest dla mnie kluczowe przy tworzeniu obrazów. To główne narzędzie narracyjne moich prac. Wiem, że odbiorcy także doceniają ten aspekt malarskich działań, kolor sprawia im autentyczną radość, wyzwala energię, pozytywnie wpływa na nastrój i wypełnia domową przestrzeń. Dostaję podziękowania od osób, które decydują się na posiadanie mojego płótna. Piszą do mnie, że czują się szczęśliwe. Nie muszę mówić, jak ogromną sprawia mi to radość.

Jakie znaczenie ma dla Ciebie relacja pomiędzy sztuką wizualną a emocjami? Czy prace prezentowane na wystawie niosą w sobie osobiste historie lub wspomnienia?

Każdy obraz to moja historia ale staram się przekazać ją w uniwersalny sposób. Zostawiam w obrazie miejsce dla innych. To wspaniałe, że ludzie dostrzegają tam swoje własne tematy, zauroczenia, być może nawet siebie? Świat flory jest pełen zmysłowości, bywa też zaskakujący. Potrafi zadziwić pięknem ale także i drapieżnością. A do tego jest ulotny. Prędzej czy później każdy kwiat więdnie. Na szczęście dzięki malarstwu udaje nam się zatrzymać ten proces.

Czego chciałabyś, aby odbiorcy doświadczyli, oglądając obrazy z kolekcji ARS BOTANICA? Co chciałabyś przekazać osobom oglądającym Twoje prace.

Radość z obcowania z naturą i radość z obcowania ze sztuką. Codzienność narzuca pewną rutynę, której zazwyczaj musimy się poddać. Praca, obowiązki, szybkie tempo życia. Coraz mniej mamy czasu dla siebie i na siebie. Skupienie uwagi, choć na chwilę. na obrazie może dać wytchnienie, ukojenie, oddech, zwłaszcza, kiedy tematem obrazów jest natura.  To jakby wejść na moment w inną czasoprzestrzeń. Chciałabym, żeby każdy tego doświadczył.

Jesteś zarówno malarką, jak i aktorką. Czy te dwie formy artystycznego wyrazu wzajemnie się uzupełniają w Twoim życiu? Czy zdarza się, że inspiracje z jednej dziedziny przenosisz na drugą?

Staram się oddzielać te dwie formy twórczej aktywności. Mówiłam już o tym kilkakrotnie w wywiadach, że praca w teatrze to przede wszystkim praca zespołowa. Tego uczą nas w Szkole Teatralnej i taka jest praktyka. Przedstawienie to suma różnych doświadczeń, energii, pomysłów, które jednak muszą zagrać wspólnie.  W malarstwie jestem zdana tylko na siebie. Owszem, mam więcej wolności ale też odpowiedzialność jest inna. Stąd konfrontacja z publicznością, na przykład podczas wystaw, to dla mnie zawsze ważne doświadczenie a liczę się ze zdaniem każdego. Na moich wystawach bywają także artyści, których podziwiam- Stanisław Baj, Rafał Olbiński, przychodził Edward Dwurnik. Ich zdanie jest dla mnie szczególnie ważne. Udało mi się zaprosić ich także do teatru, więc widzieli mnie w podwójnej roli. 

Czy aktorstwo, które wymaga ogromnego zaangażowania emocjonalnego, wpłynęło na sposób, w jaki podchodzisz do malarstwa?

Urodziłam się na Śląsku. Uczciwość i pracowitość jest dla mnie bardzo istotna. Tak zostałam wychowana i uważam, że każda praca, a zwłaszcza praca twórcza wymaga szczerości i pełnego zaangażowania. Inaczej to nie działa. A kiedy mówimy o szczerości to w naturalny sposób pojawiają się uczucia i emocje, bo jak mogłoby być inaczej. Tak więc jestem szczera i prawdziwa zarówno na scenie, jak i na moich płótnach.

Skąd pomysł aby swoje życie zawodowe związać z aktorstwem? 

Od dzieciństwa lubiłam publiczne występy. Uwielbiałam akademie, estradowe występy w szkole, w Harcerstwie, a nawet w domu dla rodziny. To było we mnie naturalne, nie czułam tremy i miałam potrzebę zabawiania innych, sprawiania im radości. Kiedy skończyłam Liceum Plastyczne postanowiłam zdawać do Szkoły Teatralnej i dostałam się. Już później, kiedy pracowałam w teatrze zatęskniłam znowu za malarstwem i podjęłam studia na wydziale malarstwa i grafiki na ASP w Łodzi.

Które z ról aktorskich najbardziej zapadły w Twojej pamięć i dlaczego?

Jest ich kilka ale rolą wyjątkową, taką która łączy moje doświadczenia sceniczne i malarskie jest z pewnością rola Fridy Kahlo w spektaklu „FRIDA. Życie Sztuka Rewolucja” Jakub Przebindowskiego i w jego reżyserii, w którą wcielam się od kilku lat, grając na scenach w całej Polsce. W spektaklu opowiadam nie tylko niezwykłą historię najsłynniejszej meksykańskiej malarki ale też przybliżam sytuację kobiet w świecie sztuki, ich walkę o artystyczną niezależność, borykanie się z trudną codziennością. Najbliższe przedstawienie zagram w Kujawsko- Pomorskim Teatrze Muzycznym w Toruniu, na które zapraszam.

Martyna Kliszewska z mężem Jakubem Przebindowskim

Twój mąż również jest aktorem. Jak udaje się Wam łączyć dwie artystyczne osobowości w jednym małżeństwie? Czy zdarza się, że rywalizujecie na polu zawodowym?

Nigdy nie zagram męskich ról, nie dostajemy tych samych propozycji. Ja nie reżyseruję spektakli a Kuba nie maluje obrazów. Owszem pracujemy razem. Wyprodukowaliśmy kilka spektakli teatralnych, grywamy wspólnie na scenie ale nie jesteśmy dla siebie konkurencją. Działamy samodzielnie. Wspieramy się, konsultujemy różne sprawy, rozmawiamy ale próbujemy zachować niezależność twórczą.

Jak wzajemnie inspirujecie się w pracy artystycznej?

Rozmawiamy o swoich projektach. Czasami się siebie radzimy ale mamy też ten komfort, że wiele rzeczy podoba nam się wspólnie. Podziwiamy podobnych artystów. Choć są oczywiście też i podziały. Słuchamy się siebie ale często pozostajemy przy swoim. No taka wewnętrzna upartość, która jednak zmusza do jeszcze większego zaangażowania i niezależności. Może dzięki temu ciągle mamy sobie tyle do powiedzenia.

O czym prywatnie marzy Martyna Kliszewska? 

O morzu. I o słońcu przez cały rok. I śpiewie ptaków z samego rana. Czyli o pełni lata, które się nie kończy.

Rozmarzyłam się. Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała: Ilona Adamska

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

bannery-www-336x280_2

Related articles

Konferencja i warsztaty „STOP HATE! MOTIVATE!” w Londynie – wyjątkowe wydarzenie już w marcu 2025!

W dniach 22–23 marca odbędzie się w Londynie wyjątkowe wydarzenie w ramach kampanii „Nie hejtuję-motywuję” pod hasłem „STOP...

Fundacja „W zgodzie ze sobą” świętuje pierwszy rok działalności!

8 lutego 2024 roku to data, która na stałe zapisała się w historii Fundacji „W zgodzie ze sobą...

Konkurencja w biznesie kobiet – rywalizacja czy inspiracja?

Konkurencja to jedno z najczęściej poruszanych zagadnień w świecie biznesu. Czy faktycznie jest ona niezbędnym elementem prowadzenia firmy?...

Lojalność w biznesie – klucz do długoterminowego sukcesu

Lojalność w biznesie to jeden z najważniejszych filarów, na których opiera się długoterminowy sukces firmy. Dotyczy zarówno relacji z...