Katarzyna Ziomek to przykład kobiety, która nie boi się podejmować wyzwań, nawet w obliczu ogromnych zmian życiowych. Przenosząc się do Niemiec, musiała zacząć od nowa zarówno zawodowo, jak i prywatnie, jednocześnie łącząc obowiązki mamy z pasją do biznesu. W rozmowie z Iloną Adamską opowiada o trudnych początkach, różnicach kulturowych oraz tym, co pozwala odnieść sukces w nowym środowisku.
Jak wyglądały Twoje początki w Niemczech? Pamiętasz najtrudniejsze momenty, gdy musiałaś zacząć wszystko od nowa – zarówno prywatnie, jak i zawodowo?
Moje początki w Niemczech były pełne wyzwań. Jako osoba ambitna i dumna od razu wiedziałam, że chcę być niezależna finansowo i nie polegać na partnerze. Całe oszczędności zainwestowałam w nowo budujący się dom, a jednocześnie kontynuowałam działalność doradczą, którą prowadziłam w Polsce. Wszystko to działo się tuż przed pandemią, co dodatkowo skomplikowało sytuację. Zamknięcie granic, przestój w wielu branżach – to był trudny czas. Jednocześnie mój syn przechodził z przedszkola do pierwszej klasy, co wymagało ode mnie dużego zaangażowania. W ten sposób zaczęliśmy zapuszczać korzenie w Niemczech.
Dlaczego zdecydowałaś się otworzyć firmę w Niemczech? Czy była to konieczność wynikająca z sytuacji, czy świadoma decyzja związana z realizacją marzeń zawodowych?
Decyzja o kontynuacji działalności w Niemczech była naturalna. Moja firma to rozwinięcie tego, co od lat robiłam w Polsce. Zmiana miejsca zamieszkania była podyktowana sytuacją prywatną, ale biznesowo to był krok w nieznane. Wyzwania związane z nowym rynkiem pojawiły się szybko, ale dzięki determinacji i doświadczeniu udało mi się je przezwyciężyć.
Jakie różnice zauważasz w prowadzeniu biznesu w Niemczech w porównaniu z Polską?
Prowadzenie biznesu w Niemczech wymaga ogromnej cierpliwości, znajomości rynku i specyfiki narodu. Niemcy to kraj pełen struktur, zasad i biurokracji – porównywalnej do tej w Polsce. Moim atutem jest otwartość na ludzi i serdeczność, choć nie ukrywam, że nawiązywanie relacji tutaj trwa dłużej. W Polsce szybciej buduje się więzi biznesowe, bardziej odczuwalne jest wzajemne wsparcie. W Niemczech relacje są bardziej formalne i zdystansowane.
Jak poradziłaś sobie z barierą językową i kulturową?
Bariera językowa nigdy nie była dla mnie problemem. Jeszcze podczas studiów pracowałam jako tłumaczka i hostessa dla niemieckich wystawców. Niemniej, język obcy nigdy nie jest jak ojczysty – zawsze gdzieś z tyłu głowy pojawia się obawa, że akcent lub pochodzenie mogą mieć wpływ na odbiór oferty. Kulturowo Niemcy są zróżnicowani – każdy land ma swoją specyfikę i tradycje. Od początku starałam się integrować, poznawać mieszkańców i nawiązywać relacje, m.in. przez środowisko szkolne moich dzieci oraz grupy kobiece. Niestety, brakuje mi tu emocjonalnego wsparcia, które w Polsce kobiety oferują sobie nawzajem.
Jak budowałaś swoją pozycję na niemieckim rynku?
To proces, który trwa. Moi klienci pochodzą z całej Europy – współpracuję z partnerami z Hiszpanii, Włoch czy Szwajcarii. Skupiam się na swojej niszy, którą jest marketing w branży modowej. Dzięki temu stopniowo rozwijam swoje działania i nawiązuję nowe współprace.
Z jakimi wyzwaniami mierzyłaś się jako Polka w niemieckim środowisku biznesowym?
Największym wyzwaniem było wejście na rynek, na którym nikt mnie nie znał. W Polsce miałam sieć znajomych, którzy zawsze służyli wsparciem. W Niemczech musiałam na nowo uczyć się otoczenia i polegać wyłącznie na sobie. Niemcy cenią konkrety, a emocje schodzą na dalszy plan. To wymagało ode mnie zmiany podejścia i dużej dawki cierpliwości.
Jaką rolę odgrywa w Twoim życiu i biznesie lokalna społeczność?
Niemcy są mocno związani z lokalnymi tradycjami i produktami. Zanim zaufają zagranicznemu przedsiębiorcy, wybiorą lokalnego dostawcę. W moim przypadku dużą rolę odgrywają targi, które pozwalają mi dotrzeć do szerszej publiczności. W Niemczech liczy się konkret i efektywność – emocje zostają na drugim planie.
Czym zajmuje się Twoja firma i do kogo kierujesz swoje usługi?
Jestem ekspertem i marketingowcem w branży modowej. Zajmuję się szkoleniem personelu, prowadzę agencję mody i dystrybuuje marki skierowane do kobiet i butików kobiecych. Moje działania są dostosowane do specyfiki klientek, które szukają produktów i usług odpowiadających ich potrzebom.
Co poradziłabyś Polkom, które planują rozpocząć biznes za granicą?
Przede wszystkim trzeba mieć siłę i determinację oraz jasno określony cel. W moim przypadku siłą napędową były trudne doświadczenia życiowe, które zmusiły mnie do działania. Ważne są także relacyjność, otwartość i uprzejmość. Kompetencje są istotne, ale bez ludzkiego podejścia trudno o sukces. Należy też zaakceptować, że pewnych rzeczy w danym kraju nie zmienimy. Trochę sprytu, dużo pracy i odrobina szczęścia – to klucz do sukcesu.
Dziękuję za rozmowę!
Rozmawiała: Ilona Adamska